Jak bardzo pandemia wpłynęła na nasze zdrowie psychiczne?
Pandemia to jest kryzys. Dla każdego z nas nagle zmieniła się rzeczywistość, to jak postrzegaliśmy świat, to jak postrzegaliśmy siebie w tym świecie. Oczywiście są ludzie, którzy lepiej sobie radzą ze zmianami ale generalnie wszyscy dążymy do takiego iluzorycznego poczucia kontroli. Ponieważ to daje nam poczucie sprawstwa, a to z kolei przekłada się na poczucie własnej wartości. Potrzebujemy mieć takie punkty odniesienia, żeby w jakiś sposób podejmować decyzje.
Wybuch pandemii koronawirusa uzmysłowiła nam, że ta kontrola do której dążymy, czy to w życiu prywatnym, czy to w życiu zawodowym jest iluzją. Można powiedzieć, że skonfrontowaliśmy się z taką tezą, że świat jest nieprzewidywalny. Ponadto dowiedzieliśmy się, że taką najbardziej pewną rzeczywistością ludzką jest rzeczywistość kryzysu.
Co to oznacza?
Możemy na to spojrzeć przez pryzmat nieprzewidywalnych wydarzeń, jak np. pandemia ale kryzys jest również rozumiany jako wydarzenie, które jest dla nas trudne i nagłe. Co ciekawe, kryzys jest bolesny, ponieważ wiąże się z tym cierpieniem ale jednocześnie w tym wszystkim jest taki tajemniczy fakt, że masz w sobie potencjał rozwoju. Jeśli chcemy zdać jakiś egzamin, to najpierw musimy się uczyć, czyli żeby zaspokoić jakieś wyższe wartości, to często wiąże się z tym cierpienie.
Pandemia przypomniała nam, że świat jest nieprzewidywalny.
Tak, pokazała to bardzo dobitnie i jednocześnie „podpowiedziała”, że musimy się do tego zaadoptować, tzn. zaakceptować to, że to co pewne, to zmiana. Osoby, które szybciej adaptują się do zmian, radzą sobie lepiej ze skutkami pandemii. Natomiast osoby, którym, z różnych powodów, jest trudniej zaadaptować się do tych zmian, radzą sobie gorzej. Reasumując, chodzi o tę nieprzewidywalność i kryzysy, w tym przypadku akurat spowodowaną pandemią koronawirusa.
Dla osób, które pandemia dotknęła bezpośrednio, czyli straciły pracę, mają problemy finansowe, mają problemy w życiu prywatnym wraz z ograniczeniem obszaru do życia powodują w nas napięcia. Pamiętajmy, że nie wszystkich bezpośrednio dotknęły negatywne skutki pandemii.
Część osób odnalazła się w nowej rzeczywistości, wykorzystała ten czas na zmiany, na które wcześniej brakowało im determinacji, odwagi?
Tak, są osoby, które wykorzystały ten moment przewartościowywania i zmiany. Warto podkreślić, że sytuacje kryzysowe ujawniają pewne problemy. Ja jestem daleka od stwierdzenia, że wcześniej było dobrze, ponieważ to nieprawda. Wcześniej po prostu wykształciliśmy pewne mechanizmy obronne, które pozwoliły nam funkcjonować, bardzo często, już w zepsutym środowisku.
Co konkretnie?
Ja w swojej pracy pomagam parom i śmiało mogę stwierdzić, że zawsze były problemy w małżeństwach ale nauczyliśmy się z nimi żyć. Mąż wychodził do swojej pracy, żona do swojej, oboje wracali po południu lub wieczorem do domu, spędzali ze sobą 2-3 godziny, najczęściej przed telewizorem nie rozmawiając ze sobą. Dlatego można powiedzieć, że w zasadzie nie konfrontowaliśmy się z tym, że nam się nie układa, nie rozmawiamy ze sobą.
Również nie spędzaliśmy tyle czasu z dziećmi i np. mogliśmy nie zauważyć, że ma ono problemy z koncentracją, a teraz nas irytuje, że dziecko jest nadpobudliwe,a pamiętajmy, że ta nadpobudliwość nie zaczęła się dzisiaj. Dużo problemów w różnych obszarach się ujawniło, również w tych interpersonalnych. Pandemia zrewidowała naszych przyjaciół.
Wiele z naszych dotychczasowych działań straciło na aktualności. Osoby które pandemia dotknęła bezpośrednio obecnie znajdują się w najtrudniejszej sytuacji. Najczęściej są to osoby, które już wcześniej borykały się np. z epizodami depresji, zaburzeniami lękowymi i właśnie w tych grupach te objawy mogą się nasilać. Nie ma jeszcze badań w tym zakresie ale mówi się, że paradoksalnie, osoby, które już wcześniej zmagały się z problemami związanymi ze zdrowiem psychicznym, są tego nauczone. Przy okazji tego „zła” pojawił się pozytyw w postaci większej „zgody” na wizyty u psychoterapeuty. Na nowo powrócił temat depresji, zaburzeń lękowych.
Czy coś jeszcze uległo poprawie?
Tak jak mówiłam wcześniej- musieliśmy się skonfrontować z prawdą, że świat jest nieprzewidywalny. I jeśli chcemy jakoś przetrwać w tym świecie, to musimy się do tego zaadoptować. Oczywiście, jesteśmy rożni, mamy różne struktury osobowości, różne doświadczenia i dla niektórych z nas przychodzi to z łatwością. Mam tutaj na myśli np. osoby, które straciły pracę ale już ud dawna myślały, żeby otworzyć coś swojego i w związku z tym , wiele osób się przebranżowiło. Bardzo często mówią, że gdyby nie ta sytuacja, to najprawdopodobniej nigdy by się na to nie odważyły.
Opuścili swoją strefę komfortu?
Żeby opuścić swoją strefę komfortu, to najpierw trzeba ją rozszerzyć. Bardzo często chcemy za szybko ją opuszczać bez tego etapu rozszerzania. Stąd ta nasza bezradność, zahamowanie i stanie w miejscu. Są osoby, które stwierdziły, że jest trudno i zaczęły to zagrożenie traktować jako wyzwanie i to jest bardzo ważne. Można powiedzieć, że pandemia jest źródłem chronicznego stresu dla większości z nas. Z tego powodu wiele osób popada w taką bezradność, że nie da się przed tym uchronić. Dlatego musimy to zaakceptować i nauczyć się z tym żyć. Owszem, pandemia jest dla nas źródłem stresu ale to co dla nas jest najtrudniejsze, to nie samo wydarzenie, tylko sposób w jaki my je interpretujemy. Traktując pandemię jako zagrożenie, czas ogromnego niebezpieczeństwa, wyzwala poczucie stresu, lęku, bezradności ale też wrogość do innych ludzi. Ja mam wrażenie, że przy pandemii koronawirusa mamy pandemię leku, cały czas jesteśmy bombardowani informacjami o niebezpieczeństwie.
Jak bardzo jest on niebezpieczny dla nas, dla naszego zdrowia?
W pewnym momencie nie koronawirus ale ten lęk jest dla nas bardziej niebezpieczny, ponieważ jeśli znajdujemy się w przewlekłym lęku, wydzielają się hormony, adrenalina, noradrenalina, kortyzol i jeszcze wiele innych, a to powoduje, że nasz organizm traci odporność. W związku z tym jesteśmy bardziej podatni na wszystkie wirusy. Po drugie, dużo łatwiej jest nami manipulować i łatwiej przyswajamy negatywne informacje. Tak działa ludzki umysł i np. część osób może zacząć wierzyć w to, że szczepionki są niebezpieczne.
Jednak wracając do tych pozytywnych skutków, musimy wspomnieć o tym, że do tej pory wiele osób nie miało swojego zdania. Jednak teraz, ze względu na panujące okoliczności ludzie zaczynają je mieć i potrafią go bronić. My czujemy się pewnie kiedy mamy pewnego rodzaju zbieżność, że dane informacje są zgodne z naszymi poglądami. W psychologii mamy takie stwierdzenie jak samospełniające się proroctwo, czyli skupiając się na pewnym rezultacie zachowuje się tak, że do tego dochodzi.
Ponadto, można powiedzieć, że pandemia koronawirusa jest taką masową traumą. Do tej pory nie było takiego eksperymentu społecznego, że cały świat w tym samy momencie „stanął”. To z kolei pokazuje, że w takich sytuacjach potrafimy się jednoczyć, więcej osób jest skorych do pomocy, do wolontariatu. Wiele osób przewartościowało swoje dotychczasowe życie i zadało sobie pytanie po co to wszystko: oszczędzam pieniądze, żyję w ciągłym pośpiechu, na urlopie nie byłem od kilku lat. W pewnym momencie okazuje się, że to wszystko jest kruche, że nagle pandemia to wszystko zatrzymała.
Do tej pory nie zadawaliśmy sobie takich pytań?
Myślę, że nie. Nauczyliśmy się funkcjonować jak maszyny. Poza tymi pytaniami egzystencjalnymi pojawiają się takie proste zapytania: czy jestem radosny, jak się czuję, czy mi jest dobrze z moimi przyjaciółmi, czy mam wokół siebie ludzi na których mogę liczyć? Czy wiem co lubię? To są takie proste pytania, które zadajemy dzieciom. Pandemia spowodowała, że wiele osób zaczęło się konfrontować z tymi podstawowymi wartościami. Ponadto jest tak, że dopiero jak coś stracimy, to zaczynamy to doceniać.
Jesteśmy istotami społecznymi, szukamy tego kontaktu i pojawia się lockdown i informacje, żeby się izolować. Czy nie poszło to za daleko? Wrócimy do tej normalności?
Nie chciałabym generalizować. U części osób tak się zadziało. Jednak osoby, które były duszami towarzystwa raczej nie odizolowały się tak mocno, ponieważ ich temperament nie pozwoliłby im na to. Bardziej to dotyczy osób, które już przed pandemią ceniły sobie swój spokój i życie towarzyskie nie było dla nich kluczowe. Jednak wydaje mi się, że ta tendencja minęła. Teraz mamy kolejną falę koronawirusa i najprawdopodobniej będziemy musieli nauczyć się z tym żyć.