Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Niemczewski z Grójca skończył New York Film Academy. Pracował pod skrzydłami Charlesa Band’a, Romana Coppoli czy Xan Cassavetes

Karolina Wiatrowska
Karolina Wiatrowska
Piotr Niemczewski wybrał dość nietypowy kierunek studiów, ale jak mówi, jego życie to pasmo niespodziewanych okazji.
Piotr Niemczewski wybrał dość nietypowy kierunek studiów, ale jak mówi, jego życie to pasmo niespodziewanych okazji. Archiwum prywatne
Jego droga do Los Angeles to pasmo przypadków, których nie bał się wykorzystać. Jeszcze będąc w Polsce założył kanał na YouTube o nazwie Trip Hunter, który uświadomił mu, którą drogą powinien pójść. I chociaż studia w Stanach, gdzie widok premiery filmowej z Angeliną Jolie albo Stevenem Spielbergiem wracając rowerem do domu to codzienność, nie dały mu papierka zdanej matury, ma za sobą fenomenalne doświadczenia.

Droga na studia filmowe

Jego droga do Los Angeles była dosyć nietypowa. Jeszcze będąc w drugiej klasie liceum na profilu biologiczno-chemicznym wciąż nie był pewien co zrobić ze swoim życiem. Co prawda miał już wtedy kanał na YouTube o nazwie Urban Squad, w ramach którego eksplorował opuszczone miejsca w całej Polsce wraz ze swoimi przyjaciółkami Ulą i Wiktorią. Traktował to jako niewinne hobby, które prędzej czy później musiałby porzucić na rzecz poważniejszych rzeczy jak studia czy praca.

Jak widać nigdy na tyle nie spoważniałem. Na początku trzeciej klasy liceum, z braku pomysłu na siebie, zdecydowałem się pojechać na roczną wymianę do Stanów, żeby przynajmniej podszlifować swój angielski. Zostałem wybrany przez host rodzinę z Oklahomy - stanu, który w 80% to pola uprawne. I tak oto ze wsi pod Grójcem wylądowałem na wsi w Stanach. Jadąc na wymianę musiałem porzucić Urban Squad i zdecydowałem się założyć nowy kanał o nazwie Trip Hunter, na którym dokumentowałem swoje życie w Oklahomie i podróże z host rodziną. To właśnie w ciągu tego roku zorientowałem się, że praca z kamerą i tworzenie kontentu sprawia mi najwięcej radości. Zdecydowałem, że powinienem iść w kierunku filmu, a nie biologii i chemii, którą niechętnie wkuwałem przez ostatnie lata z nadzieją na stabilną pracę, której może nie będę nienawidził - śmieje się Piotr.

Po zdaniu kilku testów na koniec amerykańskiego liceum otrzymał High School Diploma, otwierając sobie drzwi na amerykańskie studia, a tym samym zamykając drzwi na polskie studia, bo nigdy nie napisał matury. - Według polskiej edukacji nie mam nawet
wykształcenia średniego. Szybko zaaplikowałem do wszystkich szkół filmowych w Los Angeles i ku swojemu zdziwieniu dostałem się do New York Film Academy. Nazwa myląca, bo szkoła założona w Nowym Jorku, ale swój największy kampus ma w samym sercu Los Angeles. Cena amerykańskich studiów jest zawsze dużą przeszkodą, jednak dzięki zniżce jaką dostałem od uczelni, wsparciu finansowym widzów i patronów mojego kanału oraz pomocy całej rodziny, zanim się obejrzałem siedziałem w samolocie do Los Angeles z biletem w jedną stronę - wspomina Piotr.

- Mój kierunek to Bachelor of Fine Arts in Filmmaking - przyspieszone, trzyletnie studia licencjackie, które pokrywają wszystkie aspekty tworzenia filmów. Pod koniec programu każdy z nas musiał napisać scenariusz, wyprodukować, wyreżyserować, nagrać i
zmontować przynajmniej jeden film krótkometrażowy, teledysk i reklamę. Prawda jest taka, że edukację filmową na podobnym poziomie mógłbym dostać w Łódzkiej Filmówce (przez Amerykanów uważanej za jedną z najlepszych na świecie). To, co sprawiło, że ten wyjazd był tego wart, to sama przeprowadzka do innego kraju oraz życie i nauka w samym sercu przemysłu filmowego - Hollywood - zaznacza.

Studenckie doświadczenia

Myślę, że sama przeprowadzka do innego kraju niezwykle zmienia twoją perspektywę i uczy otwartości. W LA zyskałem przyjaciół ze wszystkich krańców świata. Od Brazylii, przez Pakistan, Hawaje, Indie, Rumunię a nawet Tybet. Po pierwszym roku studiów, gdy czułem się wystarczająco pewnie na tych niższych pozycjach w ekipie filmowej, zacząłem pracować (a raczej pomagać, bo na wynagrodzenie nie było szans) na planach filmowych. W większości były to plany studenckie. Raz na jakiś czas udawało mi się dostać na coś poza szkołą. W końcu w Hollywood nie ma dnia, kiedy ktoś czegoś nie nagrywa, a z odrobiną wiedzy i zapałem do pracy, byłem bardzo przydatną i tanią siłą roboczą. Studia dały mi niezbędne podstawy, ale prawdziwego tworzenia filmów w praktyce nauczyłem się właśnie na tych wszystkich planach filmowych. Czasami nawet opuszczałem zajęcia i egzaminy żeby przez cały dzień nosić stojaki na światła. W międzyczasie wciąż kontynuowałem mój kanał na YouTube, dzięki któremu nawiązałem ciekawe współprace i zrealizowałem pełno projektów, jak na przykład mój film dokumentalny o bezdomnych na Venice Beach lub teledysk dla producenta muzycznego T-Day - opowiada student.

Hollywood roi się od gwiazd. Widok premiery filmowej z Angeliną Jolie albo Stevenem Spielbergiem wracając rowerem do domu to tutaj codzienność. Ale patrzenie na Spielberga zza ogrodzenia wśród tłumu gapiów, ciężko nazwać znajomością. - Nie jest tajemnicą, że przemysł filmowy opiera się na kontaktach. I nie mówię o takich w rozumieniu “Mój wujek jest producentem i załatwi mi robotę”, tylko o znajomościach typu “Jesteś świetnym operatorem, dobrze mi się z tobą pracowało więc polecę cię znajomemu reżyserowi”. W ciągu tych trzech lat udało mi się współpracować ze świetnymi młodymi reżyserami i nawiązać wiele takich znajomości. Oprócz tego pracowałem pod skrzydłami Charlesa Band’a - króla filmów klasy B, pomagałem przy filmie Romana Coppoli oraz od kilku miesięcy pracuję jako pierwszy asystent kamery przy filmie Xan Cassavetes - córki słynnego aktora i reżysera Johna Cassavetesa. I chociaż to wszystko brzmi bardzo dobitnie, to zapewniam, że w Hollywood jestem wciąż tylko początkującym studencikiem jakich tutaj nie brakuje - mówi Piotr.

Co ciekawe wyjeżdżając do Los Angeles, poznał również dużo ciekawych Polaków. - Dzięki mojemu kanałowi na YouTube, miałem przyjemność zrobić wywiad z Arturem Chmielewskim - synem Papcia Chmiela i menadżerem misji NASA. Poznałem Władka Juszkiewicza - założyciela Polskiego Festiwalu Filmowego. Nagrałem koncert pianisty Artura Moon w rezydencji polskiego Konsula w Los Angeles. Współpracowałem też z kilkoma polskimi youtuberami, którzy odwiedzili Los Angeles, między innymi z Kasią Meciński, Adrianem Kilarem oraz Cashem. Kanał na YouTube to z jednej strony koszmar dla introwertyka takiego jak ja, ale z drugiej strony to niesamowite narzędzie do poznawania ciekawych ludzi - wymienia.

Plany na przyszłość

Studia skończył w grudniu, a obecnie czeka na wynik aplikacji o tzw. OPT czyli roczne pozwolenie na pracę w USA będąc na wizie studenckiej. - Zdecydowałem już, że chcę iść w kierunku operatorki. Przez ten rok zamierzam stworzyć swoje operatorskie portfolio, założyć stronę internetową i kontynuować pracę na planach filmowych. Będę również dalej prowadził kanał Trip Hunter, bo moja pasja do YouTuba pewnie nieprędko się skończy, a widzowie i patroni wciąż zapewniają mi ogromne wsparcie. Dużo zależy od tego, jak ten rok się potoczy. Możliwe, że przy odrobinie szczęścia znajdę dobrą pracę i zostanę w Los Angeles. Nie wykluczam też kontynuacji studiów w kierunku magistra operatorki. Mam na oku dwie uczelnie, jedną w Anglii, a drugą w LA, do których pewnie zaaplikuje pod koniec roku. Nie ukrywam, że wyjście na świat po studiach bez gwarancji stabilnej pracy i to jeszcze w obcym kraju jest nieco przerażające, ale dotarłem tutaj łapiąc niespodziewane okazje, które przede mną wyrosły, więc chyba po prostu będę wypatrywał kolejnych - mówi student.

Relację Piotrka ze studiów w Stanach można obejrzeć tutaj:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na grojec.naszemiasto.pl Nasze Miasto